O mnie

Wszystko jest w porządku i nic się nie stało, a jeśli się nawet stało, to i tak jest w porządku, że w ogóle coś się dzieje

GENEZA CZŁOWIEKA-REDAKTORA.
Wszystko zaczęło się, kiedy w ramach rozpoczęcia kariery "wolnego strzelca" dostałem na "dzień dobry" tekst przetłumaczony z fińskiego o objętości 21 tys. słów do zrobienia w jeden dzień. Dla jasności: Korektor sprawdzający przetłumaczony tekst jest w stanie zrobić w ciągu 8 godzin jakieś 16 tys. słów; ewentualnie 20 tysięcy, jeśli tłumaczenie jest naprawdę dobrze napisane.

Niestety, jakość tłumaczenia była fatalna. Komplety brak polskich znaków to pół biedy. Gorzej, że tłumacz najwyraźniej korzystał z Google Translatora - pamiętam, że jedno zdanie brzmiało dokładnie tak: "Nasze urzadzenie latwy transport jeden czlowiek polka.". I domyśl się, człowieku, o co tu chodzi. Miałem ochotę odesłać ten materiał z adnotacją, że potrzebne jest ponowne tłumaczenie, ale okazało się, że taka opcja nie wchodzi w grę.

Zrobiłem ten tekst, Napisałem go praktycznie od podstaw, a muszę zaznaczyć jeszcze raz, że nie znam fińskiego, więc niektóre ze zdań pisałem z nadzieją, że nie naruszam treści. O dziwo, zrobiłem to w terminie. Pani menedżer przyjęła moje zastrzeżenia i wątpliwości oraz obawę, że mogłem nie zachować sensu niektórych zdań. Zgodziła się, że materiał był fatalnej jakości.

Dwa dni później dostałem informację zwrotną: Otóż okazało się, że w tym tekście pozostawiłem mnóstwo literówek! Wszystkie były zaznaczone w załączonym dokumencie. Po jego otwarciu przekonałem się, że owe "mnóstwo" wynosi dokładnie sześć. Wyjaśniłem pani, że oczywiście nie ukrywam, że przepuściłem te literówki, jednak biorąc pod uwagę ogrom włożonej w ten projekt pracy, uważam, że nikt nie zrobiłby tego lepiej. Na to pani odpowiedziała: "Ale pan nie jest człowiekiem, pan jest REDAKTOREM".