Girls und Panzer
Japonia 2012-2013Scenariusz: Reiko Yoshida
Reżyseria: Tsutomu Mizushima
Girls und Panzer - der Film
Japonia 2015Scenariusz: Reiko Yoshida
Reżyseria: Tsutomu Mizushima
Japonia na skutek swojej tragicznej roli w czasie ostatniej wojny
światowej oraz dzięki wielce złożonej, egzotycznej z naszego punktu
widzenia kulturze tworzy filmy z polskiego punktu widzenia dość
niesamowite. Dotyczy to zarówno dzieł dramatycznych, jak i osławionych
horrorów czy filmów z wielkimi potworami obracającymi w perzynę całe
miasta. Odmienność kultury japońskiej widoczna jest jeszcze bardziej w
przypadku anime.
Od pewnego czasu jestem wielkim fanem japońskich animacji. Szczerze
podziwiam kunszt rysowników, reżyserów i scenarzystów, nie mogę nie
zachwycać się kreską - charakterystyczną, pozornie prostą, a jednak
oddającą całe mnóstwo szczegółów. Jednakże fabuła to osobna kwestia.
Wiele seriali kierowanych do widzów w różnym wieku oddaje - mam wrażenie
- pewne prywatne lęki czy fascynacje twórców. Czasami są one dość
nietypowe. Co bowiem kierowało ludźmi odpowiedzialnymi za serial "Girls
und Panzer", nie mam zielonego pojęcia. Jest to serial tak dziwaczny, że
momentami było mi wstyd, że go oglądam, ale tak fascynujący, że nie
mogłem przestać.
Akcja "Girls und Panzer" osadzona jest w świecie przyszłości, w której
szkoły na poziomie naszego liceum mieszczą się na ogromnych okrętach - w
celu, jak to określono, budowy poczucia wspólnoty i wdrożenia do życia
samodzielnego, ale też kooperacji. W świecie tym jedną z tradycyjnych
sztuk walki jest "sensha-dō"
czyli "droga czołgu". To nic innego niż rozgrywki sportowe polegające na
drużynowych walkach czołgów z II wojny światowej. Ciekawostką jest, że
sport ten (podobnie jak sama jazda czołgiem) jest tradycyjnie domeną
kobiet - mężczyźni do czołgów nawet nie mają prawa się zbliżać.
Bohaterkami serialu są uczennice
szkoły Oarai, która ma zostać zamknięta z powodu kosztów. Jedyną
nadzieją jest dla nich wygranie światowych rozgrywek "sensha-dō"
- nikt nie ośmieli się bowiem zamknąć triumfującej szkoły. Okazuje się
jednak, że Oarai od lat nie dysponuje drużyną, a pozostałe czołgi są - w
porównaniu z rywalami - modelami przestarzałymi, których nikt inny nie
chciał. Dziewczyny jednak nie poddają się i postanawiają wyciągnąć z
wraków ile się da. Nadzieją jest dla nich Miho Nishizumi - nowa
koleżanka, córka najsłynniejszej na świecie instruktorki jazdy czołgiem,
mająca niesamowity zmysł taktyczny i umiejąca wykorzystać każdą dobrą
stronę pojazdów, załóg i terenu. Tyle serial, oprócz którego powstał też
film ukazujący rozgrywkę między Oarai i innymi szkołami średnimi a
profesjonalną drużyną uniwersytecką.
W tym serialu absurdalne jest niemal wszystko - przede wszystkim sama fabuła. Poza tym, jeśli już mielibyśmy
potraktować rzecz nieco bardziej poważnie, walki pancerne wołają o
pomstę do nieba. Czołgi poruszają się czasami z prędkością samochodów
sportowych, wykonują ewolucje, których pojazd pancerny nigdy nie byłby w
stanie wykonać. Poza tym, skoro piszę o realizmie, każdy miłośnik broni
pancernej wyrywałby sobie włosy z głowy, widząc, jak Oarai za pomocą
swojego sprzętu z zupełnie różnych państw i epok rozgramia drużyny
złożone z nowocześniejszych, pod każdym względem lepszych pojazdów bądź
też gdy jakiś lekki czołg zostaje ledwo draśnięty po trafieniu
pociskiem, który w rzeczywistości rozerwałby go na strzępy. Dołóżmy do
tego fakt, że czołgi strzelają do siebie ostrą amunicją, a jednak - niezależnie od miejsca trafienia
i rozmiarów uszkodzeń - nigdy nikomu nie dzieje się krzywda.
A jednak... Coś sprawiło, że nie
mogłem oderwać się od tego serialu i obejrzałem ciągiem wszystkie
odcinki łącznie ze specjalnymi oraz filmem. Rzecz przede wszystkim w
bohaterkach. Nie, nie chodzi o przykrótkie spódniczki czy rozchełstane
bluzki; mam na myśli ich charaktery. Mimo ogromu postaci przewijających
się w serii, każda z bohaterek wygląda nieco inaczej, ma zupełnie inną
mimikę i sposób bycia. Są też na swój sposób bardzo sympatyczne,
zwłaszcza opętana obsesją na punkcie czołgów Yukari, która
niejednokrotnie ratuje zespół z opresji swoją niewiarygodną wiedzą -
zupełnie nielicującą z jej wiekiem i niewinnym obliczem.
Skoro piszę o charakterach, to muszę
zwrócić uwagę na to, że każda szkoła odzwierciedla inne państwo. Mamy tu
na przykład drużyny jeżdżące czołgami amerykańskimi, radzieckimi,
niemieckimi... Członkinie każdej z nich mają styl bycia, a nawet wygląd
pasujący do utartych stereotypów na temat danego państwa i jego narodu.
Niemiecka drużyna jest zdyscyplinowana i traktuje innych z chłodną
wyższością. Włoska jest pełna entuzjazmu, przekonana o tym, że samą siłą
woli wygra każdą bitwę (chociaż więcej wagi przywiązuje do kuchni, niż
do treningów). Najbardziej zapada jednak w pamięć ucharakteryzowana na
radziecką "Pravda". Jej przywódczyni w iście radzieckim stylu nie
liczy się ze stratami i głosem swoich podwładnych; jest przy tym odważna
do szaleństwa. Jednak ma wielkie serce, co widać przede wszystkim w
filmie, gdzie za wszelką cenę chce pomóc niedawnym rywalkom.
Co
do realizmu - muszę oddać sprawiedliwość i przyznać, że w
pewnych kwestiach dbałość o realizm jest bardzo widoczna. Wszystkie
pojazdy są rysowane zawsze ze wszystkimi szczegółami, jak nity na
pancerzu. Ślady po trafieniach czy rysy nie znikają i są zawsze w tych
samych miejscach. Czołgi narysowano tak dokładnie, że nawet bez napisów i
wyjaśnień można bez problemu rozpoznać model. Dla uciechy militarystów
pokazano też pewne charakterystyczne przywary niektórych czołgów jak
często odpadające gąsienice jednych modeli, zawodzące silniki czy
fatalna stateczność innych. Szacunek twórcom należy się za przedstawienie nie tylko czołgów znanych i popularnych,
ale też powstałych w rzeczywistości w kilku egzemplarzach lub znanych wyłącznie jako prototypy.
"Girls und Panzer" to zdecydowanie
produkcja hermetyczna, przeznaczona dla miłośników anime. Jeśli ktoś nie oglądał
animacji japońskich, niech lepiej nie zaczyna od tej. Trzeba bowiem
zrozumieć, że w anime nie wszystko musi być sensowne i logiczne. Niemniej, po przymknięciu oka na pewne, powiedzmy, niedociągnięcia,
serial ogląda się całkiem przyjemnie: Bohaterki są sympatyczne, akcja
toczy się wartko, nudzić się nie sposób, a same walki też momentami
trzymają w napięciu. A jeśli uważacie, że licealistki kierujące czołgami
to dziwny pomysł, to zapraszam do obejrzenia anime "Kancolle" czyli
"Dziewczyny-okręty".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz