"Prawda leży pośrodku, dlatego wszystkim przeszkadza", powiedział pewien mądry człowiek imieniem Arystoteles. Jest to pogląd absolutnie nie do zaakceptowania przez osoby o poglądach skrajnych. Zarówno radykalni prawicowcy, jak i lewicowi aktywiści są święcie przekonani, że rację mają wyłącznie oni, a cała reszta świata się myli. Samo z siebie nie jest to złe, o ile w grę wchodzi chęć dyskusji. Problem w tym, że tej chęci nie ma.
Kiedy czytam wypowiedzi przedstawicieli skrajnej prawicy i aktywistów płci obojga reprezentujących skrajną lewicę, mam wrażenie, że czytam kalki tych samych tekstów, tyle że prezentujących poglądy z przeciwległych biegunów. Okazuje się, że nie jestem jedyny: istnieje teoria, wedle której przedstawicieli skrajnych poglądów łączy więcej, niż chcieliby to przyznać. Nazywa się to teorią podkowy - głosi ona, że skrajną prawicę i lewicę łączy więcej niż z poglądami tzw. centrum. Istotnie, jeśli pominąć poglądy, a brać pod uwagę sposób ich wyrażania i stosunek do osób myślących choć odrobinę inaczej, to ekstremistów więcej łączy niż dzieli.