sobota, 16 marca 2019

Kapitan Marvel - wiele hałasu o dobry film

Captain Marvel

USA 2019
Scenariusz: Anna Boden, Ryan Fleck, Geneva Robertson-Dworet
Reżyseria: Anna Boden, Ryan Fleck


Rzadko się zdarza, żeby jakiś film wzbudził ogromne kontrowersje jeszcze przed premierą, tak jak miało to miejsce w przypadku "Kapitan Marvel". Doniesienia o "seksistowskich" wypowiedziach Brie Larson odgrywającej postać tytułowej bohaterki zdołały nawet zniechęcić "zawczasu" wiele osób do pójścia do kina na ten film (czy faktycznie dotrzymali słowa, to zupełnie inna sprawa).

Wreszcie film ten obejrzałem i mogę przewrotnie powiedzieć, że rozumiem przyczynę narzekania na ten film, jak również rozumiem fakt, czemu dziwnym trafem narzekają jedynie mężczyźni. Otóż "Kapitan Marvel" dowodzi prawdziwości twierdzenia, że za każdym silnym mężczyzną stoi silna kobieta, a za każdą silną kobietą stoi inna silna kobieta. Słowem - faceci źle znoszą fakt, że w jakiejś historii są w zasadzie zbędni, a tak jest właśnie w przypadku tego filmu.


Osobiście przyznam, że też miałem obawy dotyczące tego filmu. Przeniesienie na ekran kobiecych bohaterek komiksów nie mogę bowiem  - jak dotąd - uznać za udane. Twórcy takich dzieł nie umieli poradzić sobie ze stworzeniem postaci w taki sposób, by nie zostać posądzonymi ani o uczynienie bohaterki zbyt "twardą" (jak "Tomb Rider"), ani o nadmierną seksualizację bohaterki w celu odciągnięcia uwagi od niedostatków fabuły (jak w "Wonder Woman"). Z ulgą przyjąłem fakt, że twórcom "Kapitan Marvel" ta sztuka się udała.

Fabuła filmu polega na utartym dość schemacie filmów MCU polegającym na tym, że bohaterka postawiona jest w nowej dla siebie sytuacji i musi odkryć swoje prawdziwe "ja". Tyle że w tym przypadku poznajemy ją już ukształtowaną, wyszkoloną, znającą częściowo swoje możliwości, wierzącą w to, że trzeba czasem użyć przemocy, by zapobiec jeszcze większej, a także święcie przekonaną o słuszności tego, w co walczy. Dopiero przypadkowa konfrontacja z wrogiem, który nie chce z nią walczyć - w dodatku w jej ojczystym świecie i w towarzystwie dawnej przyjaciółki - sprawia, że rozumie, jak bardzo się myliła.

Oryginalny jest fakt, że w tym momencie zachowuje się inaczej niż inni bohaterowie Marvela. Dotąd bohaterowie, postawieni w podobnej sytuacji, rozumieją, że zasady, których się trzymali, są błędne i zmuszeni są pracować nad sobą. Kapitan Marvel to nie dotyczy - ona została ukształtowana jeszcze w czasach, gdy była "zwykłym" człowiekiem, a dalsze przejścia nic w jej postawie i zachowaniu nie zmieniły. Nadal jest tą samą porywczą, czasem nieco lekkomyślną, ale silną i nieznającą słowa "porażka" kobietą.

Co do tego ostatniego - wbrew powszechnym jeszcze w sieci opiniom, nie mogę nazwać tego filmu "przesadnie feministycznym". Owszem, Kapitan Marvel jest niezależną kobietą - i co w tym złego? W końcu wymyślił ją taką sam świętej pamięci Stan Lee - to on chciał, by w "jego" uniwersum znalazła się postać, z którą mogłyby utożsamiać się młode dziewczyny, które muszą odnaleźć się w świecie, nie ukrywajmy, raczej patriarchalnym. Poza tym pamiętajmy, że akcja filmu osadzona jest w latach 90. XX w. To były inne czasy, gdy np. w armii Stanów Zjednoczonych kobiety były nieliczne i musiały przysłowiowymi zębami i pazurami walczyć o swoje. Dlatego bohaterka nikogo nie prosi o przysługi, wsparcie i przywileje, lecz sama radzi sobie z przeciwnościami losu. Rozumie też, że trzymanie się zasad ustanowionych przez innych jedynie ją ogranicza - ograniczenia te odrzuca zarówno w przenośni, jak i dosłownie. Czy to jest nachalny feminizm, czy po prostu godna naśladowania postawa życiowa - odpowiedź jest chyba dość oczywista.

Film jest też dobry od strony aktorskiej i technicznej. Mimo posiadania nadludzkich mocy bohaterka pozostaje "zwykłym" człowiekiem, który przeżywa radości i smutki. Mimo tego, że może więcej, nie uważa się za kogoś lepszego, a przy tym cieszy się jak dziecko, gdy rozumie, do czego jest zdolna. Samuel L. Jackson też dobrze poradził sobie w roli "młodocianego" Fury'ego, który jeszcze nigdy nie zetknął się z niczym niewyjaśnionym, ale nadzwyczaj dobrze przyjmuje do wiadomości fakt, że nie jesteśmy sami we Wszechświecie. Mamy elementy komediowe wynikające z faktu, że Ziemia nie jest przygotowana na wizytę Obcych, a oni sami na Ziemi nie zawsze sobie radzą. W tle pobrzmiewa muzyka grunge'owa, a sceny akcji są na tyle efektowne i starannie wykonane, by się podobać, a na tyle krótkie, by nie nużyły.

Podsumowując, "Kapitan Marvel" okazała się filmem znacznie lepszym, niż się spodziewałem. Myślałem, że dostanę kolejną "bitwę CGI", która ma formą nadrabiać braki w treści, a tymczasem śmiało mogę uznać ten film za jeden z lepszych spod marki MCU.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Arcane - 7 lat czekania, ale warto było

Arcane USA 2021 Scenariusz: Christian Linke, Alex Yee Na podstawie gry League of Legends Nie jestem namiętnym graczem, ale świat gier komput...