sobota, 24 lipca 2021

Che Guevara: za wolność Kuby - i co dalej?


Che. Rewolucja

Hiszpania, Francja, USA 2008

Scenariusz: Peter Buchman

Reżyseria: Steven Soderbergh

Che Guevara to postać, która w Polsce budzi emocje skrajne. Lewica widzi w nim głównie wojownika o wolność, który chciał pomóc tysiącom ludzi cierpiących z powodu bezwzględnej dyktatury. Prawica uważa go za mordercę, bandytę i komunistę (ciekawe, że prawica uważa, że samo bycie komunistą jest złe). Jak to faktycznie było?


Film, który wczoraj oglądałem powstał m.in. na podstawie wspomnień samego Che Guevary. Jeśli to prawda, to był on najbardziej samokrytycznym człowiekiem na świecie. Przez pół filmu widzimy bowiem kogoś, kto został przywódcą wbrew własnej woli: chce dobrze dowodzić swoimi ludźmi, ale przez długi czas nie radzi sobie z tą funkcją; zostaje żołnierzem, ale nie nadaje się do tego ze względu na stan zdrowia. Ostatecznie jednak pokonuje własne słabości i osiąga cel.

Film ani nie czyni z niego herosa, ani bandyty. Widzimy po prostu wiernego swej misji partyzanta, a jak wiemy z historii własnego kraju, partyzantka rządzi się własnymi prawami. Faktem jest, że Che potrafił być bezwzględny i nie wahał się wydawać wyroków śmierci na dezerterów ani strzelać do Kubańczyków pomagających Amerykanom - ale czy podobnych rzeczy nie robili nasi żołnierze AK? Nie tylko AK zresztą - już w czasie powstania listopadowego Polacy służący w wojsku carskim bali się powstańców jak ognia, bo wiedzieli, jak traktują oni schwytanych "odszczepieńców". Warto tu wspomnieć o "żołnierzach wyklętych", którzy nierzadko mordowali całe rodziny osób, które podejrzewali o współpracę z komunistami (nawet jeśli ta współpraca polegała na tym, że człowiek był w Milicji i jego zadaniem było utrzymanie porządku w mieście, które dopiero podnosiło się z powojennego chaosu).

Poza tym, co by złego o Che nie mówić, to nawet Amerykanie przyznają, że wygrał głównie dlatego, że faktycznie troszczył się o swoich. Nie mówię tutaj o "walce z imperialistycznym najeźdźcą" - rzecz w tym, że Che (rzecz mało znana) był znakomitym lekarzem i potrafił w warunkach polowych leczyć nawet ciężko rannych ludzi. Poza tym stale przypominał swoim podwładnym, że walczą z Amerykanami, a nie z Kubańczykami. Leczył też mieszkańców miejscowości, w których aktualnie przebywał. Organizował przyspieszone kursy czytania i pisania. Poza tym (rzecz bardzo rzadka wśród partyzantów - niestety polskich również) absolutnie zakazał grabieży wiosek, gwałtów i przywłaszczania sobie żywności. Wiedział, że bez poparcia ludności rewolucja upadnie, więc robił, co mógł, żeby zachować dobre stosunki z cywilami. Ci zaś chętnie go wspierali i przyłączali się do niego.

Kolejna sprawa, którą przyznają mu nawet niechętni mu historycy: Che miał charyzmę. Przyciągał do siebie nowych bojowników i naprawdę nie musiał odwoływać się do argumentu siły.

Jedyne, co mogę mu naprawdę zarzucić, to fakt, że - jak wielu rewolucjonistów - Che nie umiał żyć w czasach pokoju. Miał dobre chęci, ale wykonanie było kiepskie. Kiedy rewolucja się skończyła, chciał, żeby wszyscy wieśniacy mieli ziemię i dokonał reformy rolnej. W teorii brzmi fajnie, ale zapomniał, że nie wszyscy mają siły i środki do uprawy takiej a nie innej ilości ziemi, a poza tym nie wszyscy mają talent organizacyjny pozwalający zarządzać pracą. Słowem, popełnił ten sam błąd, który popełniali i popełniają nadal niemal wszyscy ultralewicowcy: zapomniał, że ludzie powinni być równi tylko względem przysługujących im praw, ale to nie znaczy, że są faktycznie tacy sami.

Generalnie jednak Che jest człowiekiem, któremu - gdyby żył - bez wahania podałbym rękę. Rozumiem też, czemu wiele osób przypina sobie jego podobiznę do plecaków i kurtek i absolutnie ich za to nie potępiam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Arcane - 7 lat czekania, ale warto było

Arcane USA 2021 Scenariusz: Christian Linke, Alex Yee Na podstawie gry League of Legends Nie jestem namiętnym graczem, ale świat gier komput...