Rok temu miał miejsce "Czarny Protest", w którym czynny udział wzięły setki tysięcy kobiet. Dzisiaj, w rocznicę tego wydarzenia, protest się powtórzył. Nie na taką skalę, ale - obawiam się - wszystko przed nami.
Dokładnie rok temu na ulice wyszły tysiące oburzonych kobiet. Wszystko dlatego, że w naszym nowoczesnym, europejskim kraju grupa fanatyków religijnych i ultrakonserwatystów nadal próbuje narzucić swoje poglądy większości. Protesty te, związane ze skandalicznym projektem ustawy, obnażyły pokłady jadu i głupoty, tkwiące również w osobach, o których do tej pory miałem dobre zdanie. Pocieszyło mnie to, że na ulice wyszły tysiące kobiet i mężczyzn - w samym Wrocławiu w proteście uczestniczyło, o ile pamiętam, jakieś 16 tysięcy ludzi.
Dzisiaj, w rocznicę tamtego wydarzenia, kobiety znów wyszły. Nie w tak wielkiej liczbie, ale jednak. Bo nadal istnieje ku temu potrzeba. Na dowód tego organizatorki cytowały wypowiedzi polityków partii obecnie rządzącej. A także - ponoć liberalnej - opozycji.
Jestem załamany, serio.
To, że kobiety domagające się prawa do stanowienia o sobie i tego, żeby nikt nie rozporządzał ich ciałem, nazywa się „morderczyniami”, już mnie nie dziwi. Jestem dość inteligentny, by zdawać sobie sprawę z istnienia w naszym społeczeństwie ludzi bez empatii.
Jednak najbardziej wkurza mnie, gdy ktoś w swojej walce o prawa nienarodzonych, kompletnie zapomina o żyjących, ma w głębokiej dupie ich dobro, uczucia i potrzeby.
Zastanawia mnie, jak to jest, że osoby walczące o "nienarodzone dzieci" zapominają o kobietach. Szkoda, że nie jest możliwe, by facet (powiedzmy sobie szczerze - to prawie zawsze jest facet, ewentualnie Krystyna P.) domagający się całkowitego zakazu aborcji sama mogła donosić ciążę, ponieść wszelkie związane z tym koszty, niedogodności i ograniczenia, a także samo urodzić.
Pozwól, że ci wyjaśnię, durny samcze: Kobieta nie chce "pozbyć" się dziecka, jak twierdzisz. Ona chce usunąć ciążę. Czujesz różnicę? Ja czuję, mimo że też – chwileczkę, sprawdzam – tak, nadal jestem facetem. Tu nie chodzi jedynie o samo dziecko. Chodzi też o dziewięć wcześniejszych miesięcy. Wyobraź sobie, że kobieta może nie chcieć przez to przechodzić. Zwłaszcza kiedy nie pozwala jej na to zdrowie albo istnieją inne przyczyny. O ciąży w wyniku gwałtu nawet nie wspominam. Jeśli zachęcasz kobietę do donoszenia ciąży gwałciciela, to podziwiam cię, że udało ci się przeżyć tyle lat z kompletnym brakiem empatii.
Kolejna sprawa – ciekawe, czy byłbyś, drogi samcze, tak chętny do opieki nad dzieckiem z wodogłowiem, upośledzeniem umysłowym albo inną ciężką chorobą. No, ale „Dziecko to dziecko”, więc wierzę, że tak.
Żeby było jeszcze śmieszniej, kiedy ogłosiłem swój zamiar uczestniczenia w męskim wsparciu „Czarnego protestu”, jakiś facet zapytał, po cholerę mieszam się w sprawy kobiet, skoro mnie nie dotyczą.
Ręce mi opadły.
W swoim czasie popularna była akcja „Wojna z trzema schodami”, dotycząca konstrukcji ułatwień w dostępie osób niepełnosprawnych do wejść instytucji i sklepów, teoretycznie umieszczonych na poziomie parteru, do których faktycznie prowadziły wspomniane trzy schodki. Wiele zdrowych, sprawnych osób ją wspierało – zadziwiające, co nie?
NIE wychowałem się w rodzinie patologicznej; nie byłem w dzieciństwie bity, nie chowała mnie ulica, nikt mnie z domu nie wyrzucił. Niemniej przyjaźnię się z osobą, która to przeszła i umiem z nią rozmawiać; wiem, jak postępować, by jej przypadkiem nie urazić albo nie przywołać wspomnień przeżyć, jakich wrogowi nie życzę (a także, nie ukrywam, dlatego, że w napadzie szału mogłaby zrobić krzywdę sobie i mnie).
Nie jestem gejem. ALE: Popieram dążenia homoseksualistów do legalizacji małżeństw jednopłciowych.
Nie jestem kobietą. JEDNAKOWOŻ: Popieram prawa kobiet do samostanowienia o sobie.
To NIE JEST skomplikowane. Potrzeba tylko odrobiny wrażliwości. Której nabycia i wspomnianemu panu, i innym podobnie myślącym serdecznie życzę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz