piątek, 30 listopada 2018

Koniec wodników w Czechach

Jak utopit doktora Mráčka aneb konec vodníků v Čechách

Czechosłowacja 1974
Scenariusz: Vaclav Vorlicek, Milos Macourek, Petr Markow
Reżyseria: Vaclav Vorlicek

Niedawne dyskusje na temat ekranizacji "Wiedźmina" dotyczyły w znacznej mierze tego, jak i w jakim stopniu wykorzystuje się w światowej kinematografii wątki mitologii i folkloru ludowego, a także jak bardzo niewykorzystany jest potencjał naszych opowieści tego pokroju. Faktycznie, jak się zastanowić, to podań i baśni mamy sporo, ale nic się z tym nie robi. Moja prywatna opinia na ten temat jest taka, że polscy twórcy filmowi nie umieją bawić się kinem i nie potrafią docenić potencjału tkwiącego w gatunkach takich, jak SF czy fantasy. O naszym "Wiedźminie" lepiej wszak nie wspominać... A jeśli przypadkiem ktoś doceni, to i tak nie ma pieniędzy, pomysłu lub możliwości albo wszystkiego naraz), by taki zamysł zrealizować.

Co innego nasi południowi sąsiedzi. Tam fantastyka nigdy nie była gatunkiem pogardzanym czy uważanym za drugorzędny. Podobnie jak wielu moich rówieśników, wychowywałem się na czeskich serialach familijnych, które często i gęsto sięgały do motywów baśniowych lub fantastycznych. Pamiętam, z jaką niecierpliwością siadało się z całą rodziną do "Arabeli", by podziwiać przygody baśniowej księżniczki w naszym świecie. Nigdy nie zapomnę serialu "Goście" - była to pierwsza znana mi produkcja traktująca o podróżach w czasie i jednocześnie na swój sposób proekologiczna. A właśnie niedawno przypomniałem sobie wspaniały film w nieco baśniowych klimatach, o długim nieco tytule: "Jak utopić doktora Mraczka, czyli koniec wodników w Czechach".


Film zaczyna się w pogodną, praską noc, podczas której dochodzi do dziwnego zdarzenia: Pewna jadąca samochodem para doprowadza do wypadku, skutkiem którego do rzeki wpada autobus pełen ludzi. Na drugi dzień w miejscu wypadku zostaje zauważony człowiek, który pracował pod wodą w kostiumie nurka, ale bez szyby w hełmie. Człowiek ten, w nagrodę za swój odważny, jak się wydaje, czyn, dostaje przydział na nowe mieszkanie. Dopilnować przeprowadzki ma urzędnik miejski, doktor Mraczek. Teoretycznie nowe mieszkanie jest bohaterskiemu nurkowi bardzo potrzebne, gdyż on i cała jego rodzina mieszkają w potwornie zawilgoconym lokalu, którego piwnica jest zalana wodą. Faktycznie jednak ten stan rzeczy lokatorom odpowiada. Są oni bowiem wodnikami. To oni spowodowali wypadek autobusu, by zdobyć ludzkie dusze, które kolekcjonują, gdyż liczba dusz świadczy o ich pozycji społecznej. Przeprowadzka z daleka od wody oznacza dla nich zgubę, więc robią wszystko, by doktor Mraczek zginął - uważają, że wówczas nikt ich nie eksmituje. Sprawę komplikuje fakt, że w skromnym urzędniku zakochuje się Jana - najmłodsza córka wodniczej rodziny. I tu jest problem - seks z człowiekiem sprawi, że wodnik również stanie się istotą śmiertelną.
  
Z opisu można wywnioskować, że "Jak utopić doktora Mraczka..." to doskonały przykład "czeskiego filmu", w którym często dochodzi do różnych przypadkowych, absurdalnych sytuacji, a humor jest nieco abstrakcyjny. Jest też znakomitym dowodem na to, że wcale nie potrzeba dużych pieniędzy, żeby nakręcić udany, ciekawy i dopracowany film fantastyczny. Wodniki w filmie mają pewne nadprzyrodzone właściwości, np. umieją czarować, zamieniać się w ryby i swobodnie poruszać się w wodzie - nawet rurami kanalizacji miejskiej. Wszystkie te rzeczy oczywiście są pokazane - osiągnięto to za pomocą efektów tak prostych, jak skutecznych i przemawiających do wyobraźni. Dzięki temu, mimo że "Jak utopić doktora Mraczka..." ma już swoje lata, pod względem wizualnym nadal robi dobre wrażenie. Co więcej, specyficzny humor i fabuła sprawiają, że film zupełnie się nie zestarzał.

Swoją ponadczasowość film zawdzięcza także temu, że reżyser i współscenarzysta w jednej osobie chętnie nawiązywał do podań i baśni. Vorlicek, znany w Polsce najbardziej chyba ze wspomnianego serialu "Arabela", sięgnął tym razem do mitologii słowiańskiej, a konkretnie po motyw wodnika - demona wodnego, który wciągał ludzi w głębinę i przechowywał dusze topielców. Jak to jednak bywa w baśniach, nawet najmroczniejsze istoty zawsze miały słabości, które można było wykorzystać przeciwko nim, aby je osłabić lub pokonać. W wierzeniach słowiańskich człowiek nigdy nie był zupełnie bezbronny wobec sił nadprzyrodzonych. Nie inaczej w filmie - wodniki są tutaj istotami groźnymi i przewrotnymi, ale widz staje się wielokrotnie świadkiem, jak nikłe są ich szanse w starciu z ludźmi.
  
"Jak utopić doktora Mraczka" to sympatyczny, ciepły film, który mogę z czystym sercem polecić, nie tylko miłośnikom czeskiego kina. Może on zainteresować i tych nieco starszych widzów, którzy na pewno rozpoznają niektórych aktorów - swoich dawnych idoli. Ci młodsi też nudzić się na tym filmie nie będą; dzieło jest nakręcone w taki sposób, że nudzić się na nim nie sposób, a to za sprawą błyskotliwych dialogów oraz oryginalnego humoru. I tylko zostaje taki cichy żal, że u nas podobne filmy nie powstawały. Szkoda, bo pomysłów ci u nas dostatek i z samych tylko podań ludowych można stworzyć parę dobrych scenariuszy, Tylko czy umielibyśmy potem coś z tego nakręcić? Czy powstałoby dzieło na miarę "Doktora Mraczka" czy raczej kolejna klapa w stylu "Wiedźmina"? Oto jest pytanie, na które - obawiam się - znam odpowiedź...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Arcane - 7 lat czekania, ale warto było

Arcane USA 2021 Scenariusz: Christian Linke, Alex Yee Na podstawie gry League of Legends Nie jestem namiętnym graczem, ale świat gier komput...