niedziela, 23 lutego 2020

Klasa skrytobójców

Ansastu Kyoshitsu (ang. Assassination Classroom)
Japonia 2015
Scenariusz: Tatsuya Kanazawa
Reżyseria: Eiichiro Hasumi

Z Japonii trafiają do nas filmy mocno "europejskie", natomiast prawie nieznane pozostają dziesiątki filmów, które tam, na drugim końcu świata, biją rekordy popularności. Do nas nie trafiają, bo w większości i tak byśmy ich nie zrozumieli. Nierzadko są to produkcje z naszego punktu widzenia co najmniej dziwaczne, przeznaczone pozornie dla nastolatków, jednak kryjące w sobie drugie i trzecie dno, a przez to zmuszające do głębszych przemyśleń. Doskonałym tego przykładem jest aktorska adaptacja anime "Szkoła skrytobójców", którego głównym bohaterem jest nauczyciel pewnego japońskiego gimnazjum i jego uczniowie szkoleni na zabójców. Żeby było dziwniej - celem uczniów jest ich własny nauczyciel. A żeby było jeszcze dziwaczniej, nauczyciel to podobny do żółtej ośmiornicy, wszechstronnie uzdolniony stwór zwany przez uczniów Koro-sensei.


Film zaczyna się z hukiem. Dosłownie - od eksplozji Księżyca, z którego zostaje tylko sierp. Następnego dnia w klasie 3-E - najsłabszej klasie pewnego japońskiego gimnazjum - pojawia się podobna do żółtej ośmiornicy istota. Stworek ten (zwany przez uczniów Koro-sensei, czyli "nieśmiertelny nauczyciel") twierdzi, że to on zniszczył Księżyc, a za rok zrobi to samo z Ziemią. Jednak z sobie tylko znanych powodów podjął wyzwanie. Przez rok będzie nauczał uczniów najgorszej klasy i zrobi z nich orłów, a oni przez ten czas spróbują go zabić, tym samym ratując Ziemię. Problem w tym, że Koro-sensei potrafi poruszać się 20 razy szybciej od dźwięku, błyskawicznie się regeneruje i umie latać, a jedyną bronią zdolną go zabić są noże i kule zrobione z podobnego do gumy materiału - poza tym nie może go zranić nic, nawet broń atomowa.

Brzmi dziwnie? Przyznam, że gdy przeczytałem opis, miałem wrażenie, że zasiadam do czegoś naprawdę głupiego. Jednak dotąd wielokrotnie przekonałem się, że dziwaczny opis japońskiego filmu okazywał się gwarancją czegoś lepszego, niż wydawało się na pierwszy rzut oka. Tak samo dzieje się tutaj. Wszystko dlatego, że zasadnicza fabuła to tylko pretekst, żeby zająć się poważniejszymi tematami.

Niemal od razu film ukazuje swoje drugie dno - film jest (podobnie jak serial) jest mianowicie formą krytyki skostniałego systemu nauczania, który stawia na oceny i wyniki testów, ale zaniedbuje zdolności uczniów. Klasa "E" jest zbiorowiskiem wyrzutków - uczniów, którzy nauczycielom wydają się słabi, więc wsadzono ich do jednej klasy, by nie przeszkadzali tym uzdolnionym. Do głowy nikomu z dorosłych nie przyszło, ze uczniom tym trzeba po prostu zachęty i pokazania, że nauka jest ciekawa i daje dużo frajdy. Tym kimś okazuje się właśnie Koro-sensei, który z wielką energią bierze się za swoich podopiecznych o ostatecznie sprawia, że sami rozumieją, jak wiele w ich życiu może poprawić ciężka praca. Ach, jak bardzo nauczyciele tacy jak on przydaliby się w rzeczywistości...

Zaraz za tym odkrywamy trzecie dno - film jest bowiem również surową krytyką bezwzględnego karmienia młodych ludzi dowolną ideologią. W tym filmie jej symbolem jest sam zamiar zabicia Koro-sensei oraz ciągłe przypominanie o tym uczniom. Ludzcy nauczyciele robią bowiem wszystko, żeby zrobić z uczniów skutecznych zabójców, jednak w ogóle nie myślą o tym, jak wpłynie to na system wartości ich podopiecznych. A efekty już widać - zabójstwo swojego nauczyciela traktują jak swoistą zabawę i mówią o tym zupełnie beztrosko. Dopiero, gdy Koro-sensei naprawdę grozi utrata życia, pojawia się w nich refleksja i zrozumienie, jak ubogi będzie ich świat bez niego.

Właśnie ewolucja stosunków między Koro-sensei a jego uczniami są osią filmu. Jest też na swój sposób bardzo "japońska". Początkowo uczniowie traktują stwora jako coś obcego i wrogiego. Stopniowo dostrzegają jego starania i uczą się je doceniać i wykorzystywać. Nie zmienia to jednak faktu, że ciągle planują pozbycie się go. Z kolei sam Koro-sensei robi wszystko, by skutecznie przekazać wiedzę i umiejętności swoim podopiecznym, ale też ciągle powtarza im, że powinni przyłożyć się do swojego głównego zadania i przypomina, że jeśli tego nie zrobią, to Ziemia przestanie istnieć.

Jednak wypełnienie misji przychodzi uczniom z trudnością głównie dlatego, że najsilniejszą zdolnością Koro-sensei jest fakt, że jego po prostu nie da się nie lubić. Żółta, wiecznie uśmiechnięta ośmiornica ze śmiesznie wyglądającą profesorską czapeczką na głowie przejawia wiele typowo ludzkich słabostek: uwielbia słodycze, lubi być w centrum uwagi, lubi plotkować, ma skłonność do popisywania się, płacze na filmach, a ukradkiem ogląda pisma pornograficzne. W dodatku nieudane próby zabójstwa "wynagradza", modelując napastnikowi włosy, robiąc mu masaż albo malując paznokcie. Ponadto jest genialnym nauczycielem - tak w teorii, jak i w praktyce. Dlatego uczniowie (a razem z nimi widz) zaczynają go uwielbiać, a sama myśl, że miałoby go zabraknąć, wyciska łzy z oczu.

Jedyną, ale poważną wadą filmu jest fakt, że jest on oparty na serialu animowanym, który liczy sobie 22 odcinki. Skupienie tego w trwającym godzinę i 50 minut filmie jest praktycznie niemożliwe - przewija się tu dużo postaci epizodycznych i osoba nieznająca serialu może poczuć się zdezorientowana. Niemniej oceniam go na 8/10. Jako wielki fan anime chętnie obejrzałem film i dobrze się bawiłem. Zacząłem też zadawać sobie pytanie: "czemu on chce wszystko zniszczyć?" i zrozumiałem, że odpowiedź na to pytanie mi się nie spodoba. Skoro Koro-sensei jest typem wyjątkowo przyjaznym, to co skłoniło go to niszczycielskich planów? Jeśli chcemy pozbyć się kogoś tak sympatycznego, to może ten świat faktycznie nie zasługuje na to, by dalej istnieć...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Arcane - 7 lat czekania, ale warto było

Arcane USA 2021 Scenariusz: Christian Linke, Alex Yee Na podstawie gry League of Legends Nie jestem namiętnym graczem, ale świat gier komput...