niedziela, 9 grudnia 2018

Wolność! Równość! Sprawiedliwość! (I jajko na twardo!) - kilka słów o wrocławskich anarchistach

Wielu osobom anarchiści kojarzą się z punkami z czubami na głowach i agrafkach na twarzy, którzy piją tanie wina i malują "No future" na murach. Faktycznie przeciętny anarchista to ultralewicowy aktywista, który wyróżnia się nie tyle wyglądem, co poglądami. Wiem, bo właśnie w ostatnią sobotę byłem na organizowanej przez nich imprezie.

Wspomnianą imprezą były 5. urodziny "Podwórkowej Samby" - grupy ludzi, którzy, grając na różnych instrumentach perkusyjnych, "robią hałas", jak sami mówią, czyli symbolicznie wspierają różne protesty i manifestacje. Ich poglądy można określić jako ultralewicowe. Dlatego spotkać ich można było na "czarnych protestach", na manifestacjach feministycznych, protestach przeciwko wycinaniu drzew w Puszczy Białowieskiej czy na Paradzie Równości. Nie raz wchodzili też w skład kontrmanifestacji, gdy nacjonaliści organizowali swoje marsze.



Podwórkowa Samba jest najbardziej widocznym przejawem istnienia wrocławskich anarchistów. Na co dzień ludzi niemal się nie wyróżniają. Z wyglądu pozornie przypominają hipsterów, ale z większym naciskiem na ubieranie się w ciucholandach i chodzenie we własnoręcznie uszytych ubraniach. Nierzadko zresztą się wspierają - jedna dziewczyna prowadzi zakład fryzjerski, więc obetnie włosy komuś, kto uszyje jej w zamian ubranie itd. W ten sposób chcą udowodnić, że świat byłby znacznie szczęśliwszym miejscem, gdyby ludzie byli dla siebie życzliwi.

Anarchiści wrocławscy mają generalnie poglądy radykalne. Bycie radykałem oznacza, że dla nich wszystko - od jedzenia po owłosienie na ciele - jest kwestią ideologiczną. W ich pojęciu wolność oznacza również wolność od wszelkich narzucanych przez społeczeństwo mód i stylów. Wiedząc o tym, nie byłem na ten przykład zaskoczony, gdy zauważyłem tam zarówno chłopaka z dredami, jak i stereotypowego hipstera, jak też jedną dziewczynę w dresie i drugą w skórach i z włosami przefarbowanymi na różowo - zarówno na głowie, jak i pod pachami (!). Jak na ludzi mówiących wiele o wolności, mają całe mnóstwo (niepisanych) zasad: Nie wolno krytykować czyjegoś wyglądu, zachowania, ubioru, przyznawać się głośno do jedzenia mięsa (większość anarchistów to weganie), religijności (instytucje religijne są również elementem wyzysku) i wiele innych.

Jako radykałowie są ultralewicowi - dlatego krótkie przemówienie przed występem Samby ozdobione było frazami takimi jak "kapitalistyczni wyzyskiwacze", "ofiary pronazistowskiej manipulacji rządowej" czy "patriarchalny, oparty na powszechnej nierówności porządek świata". Mają specyficzne podejście do prywatnej własności. Otóż ściśle rozróżniają pojęcie "mienie osobiste" i "własność prywatna". To pierwsze to np. ubranie, książki i różne drobiazgi, które są potrzebne wyłącznie ich posiadaczowi. To drugie oznacza rzeczy, z których mogliby korzystać również inni. Mienie osobiste jest dla nich świętością - imprezy w ich towarzystwie to jedyne, podczas których można zostawić kurtkę na krześle bez obawy, że ktoś ruszy ją albo jej zawartość.

Za to własność prywatna to pojęcie, które u anarchisty wywołuje złość. Przykładowo uważają za złodziei ludzi, którzy mają kilka mieszkań - ich zdaniem osoba potrzebująca mieszkania powinna mieć prawo jeden z takich lokali bez pytania zająć. Z tego też powodu anarchiści potrafią (bez konsultacji czy pozwolenia) zajmować pustostany, a na dodatek podłączyć się do miejskiej sieci energetycznej czy kanalizacyjnej! Jednocześnie mocno odcinają się od komunizmu, uważając, że przed przemianami ustrojowymi to państwo pełniło funkcję kapitalisty, więc de facto komunizm też jest rodzajem systemu kapitalistycznego!

Na Wikipedii można przeczytać, że ruch anarchistyczny w Polsce tworzą ludzie młodzi, którzy, gdy wejdą na rynek pracy, zmieniają poglądy i odcinają się od anarchizmu. Autor tego tekstu powinien przyjść na wczorajszą imprezę. Fakt, że wśród gości przeważali ludzie młodzi, ale spotkałem też kilka osób powyżej 30. roku życia. Wiem, że kilka osób z samej Podwórkowej Samby to ludzie pracujący. Charakterystyczna rzecz - wszyscy, bez wyjątku, albo prowadzą własną działalność gospodarczą, albo zatrudnieni są w małych, rodzinnych firmach. W ten sposób w minimalnym jedynie stopniu mają kontakt z wielkimi firmami i instytucjami państwowymi. Przyznać muszę, że na ile jest to możliwe, faktycznie realizują w życiu swoje zasady "niewspierania" korporacji i rządu.

Na ile też zrozumiałem, doskonale zdają sobie sprawę, że ich wizja świata - bez prywatnej własności, z poszanowaniem praw każdego człowieka, powszechną tolerancją, równością majątkową i szacunkiem dla przyrody - to utopia bez szans na realizację. Jednak nie rezygnują z głośnego manifestowania swoich poglądów, bo - jak twierdzą - przynajmniej zmuszają innych do myślenia.

I wiecie co? W tym ostatnim ich popieram :)

PS Tytuł tekstu to nawiązanie do hasła rewolucjonistów w powieści Terry'ego Pratchetta "Straż nocna". Bohater powieści, widząc transparent z napisem "Wolność! Równość! Sprawiedliwość!" chciał dopisać "Jajko na twardo!". Argumentował, że gdy rewolucja rewolucja zwycięży, na ulicach nie zapanuje wolność, będzie niewiele równości i jeszcze mniej sprawiedliwości, ale przynajmniej każdy będzie miał szansę na jajko na twardo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Arcane - 7 lat czekania, ale warto było

Arcane USA 2021 Scenariusz: Christian Linke, Alex Yee Na podstawie gry League of Legends Nie jestem namiętnym graczem, ale świat gier komput...