wtorek, 11 lutego 2020

Ptaki Nocy (i fantastyczny ubaw pewnego Człowieka-Redaktora)

Birds of Prey (and the Fantabulous Emancipation of One Harley Quinn)
USA 2020
Scenariusz: Christina Hodson
Reżyseria: Cathy Yan


"Ptaki Nocy" to film co najmniej dziwny, a raczej dziwaczny. Mimo to jednak zaskoczyło mnie, że tak wiele osób to zaskoczyło. Oczywiście, ci, którzy piszą, że film jest kiczowaty i przerysowany, mają rację. Ci, którzy twierdzą, że jest chaotyczny, też mają rację. Rzecz jednak w tym, że ja wiem jedno - tak miało być. Nad wieloma krytykami mam bowiem podwójną przewagę. Po pierwsze, znam pierwowzór postaci Harley Quinn, a po drugie, znam komiks, na którym został oparty film. Tym samym byłem przygotowany na to, co zobaczyłem.





Najpierw o pierwowzorze. Nie mam tu na myśli komiksów "Birds of Prey" ani "Harley Quinn". Piszę tu o "Tank Girl" stworzonym przez Jamiego Helwetta (tego samego, który wymyślił animowane postacie zespołu Gorillaz). Ukazuje on postapokaliptyczny świat, w którym żyje tytułowa bohaterka - anarchistka spuszczająca łomot każdemu, kto się jej nawinie i robiąca wszystko, na co ma ochotę, a mimo to będąca postacią pozytywną. Kiedy twórcy komiksów DC planowali uczynić Harley postacią bardziej niezależną, mieli problem. No bo tak: Harley z jednej strony jest inteligentna (inaczej nigdy nie zostałaby doktorem psychiatrii), a z drugiej - nie była całkiem normalna. Dlatego sięgnęli właśnie po wzorzec, jakim była Tank Girl i osadzili swoją bohaterkę w swoim uniwersum.

Kolejna bardzo ważna rzecz. Film bardzo mocno nawiązuje do komiksu "Harley Quinn", w którym tytułowa bohaterka jest protagonistką i postacią pozytywną. Opowiada historię Harley, która zerwała z Jokerem i dostaje szansę na ułożenie sobie życia. Problem w tym, że jej dawni wrogowie o niej nie zapomnieli, a w dodatku dorabia się paru nowych. Radzi sobie z przeciwnościami losu w sposób, delikatnie mówiąc, niekonwencjonalny. Sam komiks jest przerysowany, chaotyczny, Harley zdaje sobie sprawę w tego, że jest bohaterką komiksu i często robi sobie żarty z czytelników, wracając do jakiegoś elementu fabuły, o którym "zapomniała" albo zmuszając rysowników do ukazania jakiejś sceny z innej perspektywy.

Jeśli ktoś miał styczność z tym komiksem, nie powinien się dziwić, że dostał film, delikatnie mówiąc, niekonwencjonalny. Ja komiks znam i bardzo lubię, wiedziałem, czego się spodziewać, zatem wyszedłem z kina zadowolony. Zobaczyłem to, czego się spodziewałem i dostałem to, czego chciałem. Podobnie jak komiks, film jest chaotyczny, przerysowany i sprawiający wrażenie, że nakręciła go osoba mają nierówno pod sufitem - dokładnie tak, jak wygląda jego pierwowzór. Poza tym, nie ukrywam, zawsze miałem słabość do bohaterek, które nie przejmują się konwenansami, za nic mają zasady życia społecznego, krótko mówiąc - są wolne i mogą robić to, na co wielu z nas ma ochotę, ale nie robi tego z obawy przed konsekwencjami.

Niestety, obawiam się, że film w kinach przepadnie z tego samego powodu, dla którego 25 lat temu katastrofą okazała się "Tank Girl". Otóż to, co dobrze wygląda w komiksie, niekoniecznie sprawdza się na ekranie. Ten sam chaos, który nadaje komiksowi kolorytu i niepowtarzalnego stylu, w filmie może przeszkadzać. Poza tym w komiksie możemy przewrócić parę stron, żeby sprawdzić, o co chodzi, a w filmie tego zrobić się nie da. Ja, jako wielki fan anime, gdzie często zdarzają się przerywniki, retrospekcje i inne odejścia od głównej fabuły, nie mam z tym żadnego problemu, ale mam wrażenie, że wielu ludziom może to nie odpowiadać.

Ale do jednej rzeczy przyczepić się nie można, a mianowicie do muzyki. Chyba nawet największy wróg tego filmu i innych produkcji spod znaku DC przyzna, że pod względem ścieżki dźwiękowej filmy DC biją na głowę Marvela i wszelkie inne kino rozrywkowe. Mamy tutaj trochę klasyki rocka, trochę przeróbek tejże, a wszystko jest idealnie dopasowane do tego, co aktualnie dzieje się na ekranie. Nie mam też powodu przyczepić się do gry aktorów. Ewentualnie wadą jest to, że film "kradną" dla siebie Margot Robbie i Ewan McGregor - ten drugi udowadnia po raz kolejny, że czuje się dobrze w każdej roli, nawet dość groteskowej postaci.

Z oceną "Ptaków Nocy" mam ogromny problem. Zdaję sobie sprawę, że to film specyficzny, który z trudem znajdzie odbiorców. Niemniej sam bawiłem się świetnie i chętnie do tego filmu jeszcze wrócę. Będzie on moim "guilty pleasure" obok wspomnianej "Tank Girl" - zamiłowania do tego drugiego filmu też nie umiem wyjaśnić. Może po prostu lubię anarchistki? A co tam, dam mu 8/10.

PS Nie zgadzam się tylko z jednym zarzutem. Otóż wielu widzów (bez wyjątku płci męskiej) wyraża oburzenie "nachalnym feminizmem" i że w tym filmie mężczyźni są wyłącznie tymi złymi; spotkałem się nawet z określeniem "penisofobia", poważnie! Drodzy panowie krytycy, weźcie zimny prysznic i uznajcie fakt, że kino może istnieć bez was, a kobiety mogą świetnie dawać sobie radę same.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Arcane - 7 lat czekania, ale warto było

Arcane USA 2021 Scenariusz: Christian Linke, Alex Yee Na podstawie gry League of Legends Nie jestem namiętnym graczem, ale świat gier komput...