poniedziałek, 20 sierpnia 2018

303. Bitwa o Anglię - film o ludziach, ale nie o pilotach

Hurricane

Polska, Wielka Brytania 2018
Scenariusz: Robert Ryan, Alastair Galbraith
Reżyseria: David Blair

Udział Polaków w walkach II wojny światowej to temat przemilczany w światowej kinematografii. Szkoda, bo napisaliśmy niejeden chwalebny rozdział a w dziejach tej wojny. Dotyczy to przede wszystkim polskich pilotów, którzy latem i jesienią 1940 roku byli na ustach wszystkich, zwłaszcza Brytyjczyków. Cieszy więc fakt, że wreszcie, po tylu latach, piloci doczekali się upamiętnienia w filmie "303. Bitwa o Anglię". Czy to upamiętnienie godne przedstawionych w nim bohaterów? I tak, i nie.

Tak, dlatego, że film skupia się na ukazaniu polskich pilotów jako grupy odważnych, koleżeńskich, nieco niesubordynowanych, ale pełnych dobrych chęci ludzi. Pokazano przede wszystkim ich "ludzką" stronę - chęć udowodnienia, że są godni zaufania oraz wykazania się w roli pilotów myśliwców. Nie są bohaterami bez skazy - mają swoje słabości, są porywczy, popadają przez to w konflikty z przełożonymi, ale ostatecznie robią to, co do nich należy. Nie omieszkano też oddać pewnego niezbyt chwalebnego epizodu - otóż polskim pilotom zdarzało się strzelać do niemieckich pilotów, którzy ratowali się skokami ze spadochronem z zestrzelonej maszyny. Z drugiej strony jednak podkreślono, dlaczego Polacy tak bardzo nienawidzili Niemców i ostatecznie wygrywa inny ich wizerunek - odważnych i skłonnych do poświęceń, a przede wszystkim niewiarygodnie skutecznych pilotów.


Tak, dlatego, że w pełni oddano klimat panujący na Wyspach w czasie Bitwy o Anglię i ukazano to, co dzieje się z ludźmi w czasie wojny. Piloci 303., mimo że niezmiennie waleczni, tracą jednak spokój ducha, gdy widzą zwalniające się łóżka po zmarłych w walce kolegach. W krótkich scenach widzimy wspomnienia bohaterów o tym, co przeżyli w Polsce. Sami Anglicy nie poznali jeszcze w pełni okropieństwa wojny, ale powoli dociera do nich, co im grozi i co przeżyli Polacy (i co znów muszą oglądać). Nie raz widzimy ich podczas pozornie beztroskiej zabawy - jednak wiedzą oni, że ta zabawa może być ich ostatnią. Ukazano też różne słabostki pilotów i członków innych służb, na które nawet przełożeni wydają się przymykać oczy, gdyż warunkach wojennych specjalistom się wybacza sporo.

Zaletą filmu jest też fakt, że jest on swoistym rozliczeniem Brytyjczyków wobec ich postępowania z polskimi żołnierzami w czasie wojny i po niej. Najpierw widzimy angielskich oficerów wyrażających się o Polakach z najwyższą pogardą. Szybko zmienia się to, gdy okazuje się, jak bardzo dobrzy są nasi piloci. Jednak czar pryska po wojnie - Polacy byli jedynym narodem, który nie wziął udziału w obchodach rocznicy zwycięstwa nad Niemcami w 1946 roku, a polscy żołnierze zostali pozostawieni samymi sobie. Nikt już o nich nie pamiętał; nikt nie uważał za bohaterów. Imali się wielu różnych, pospolitych prac. lub musieli opuścić kraj. "Polska wygrała wojnę, ale przegrała pokój", jak to powiedział jeden z bohaterów pod koniec filmu - i miał rację.

Film pozostawia jednak spory niedosyt. Przede wszystkim sprawa wrażenie, jakby twórcy sami nie wiedzieli, na czym chcą się skupić. Ostatecznie postanowili pokazać pilotów dywizjonu 303 jako grupę. Niestety nie poznajemy ich jako indywidualności, a szkoda, bo 303. skupiał jednostki wielce ciekawe. W zasadzie jedyną osobą, na której kamera skupia się na dłużej, jest Jan Zumbach (w tej roli świetnie się spisał Iwan Rheon) - i w sumie dobrze, bo to chyba najciekawsza postać wśród polskich pilotów, którego charakter i życiorys same z siebie stanowią materiał na solidny film awanturniczo-przygodowy. Inni piloci są zaledwie wspominani, ale konia z rzędem temu, kto umiałby na podstawie filmu wymienić więcej niż trzy nazwiska pilotów dywizjonu.

Wielką wadą filmu jest też fakt, że jest on stosunkowo krótki, przez co "prześlizguje się" po bohaterach i wątkach, w których ci uczestniczą. Skutkiem tego, oprócz wspomnianego okrojenia wątków związanych z bohaterami, jest fakt, że bardzo ucierpiały walki powietrzne. Rozumiem, że film miał skupić się na pilotach dywizjonu jako ludziach, ale mimo wszystko esencją współczesnego kina wojennego są starannie dopracowane scen batalistyczne, które w tym filmie są krótkie i - co gorsze - dość niestaranne. Kilka razy zauważyłem na przykład, że pilot myśliwca strzela do samolotu jednego typu, a ostatecznie na ziemię spada inny. Dzieje się to zwłaszcza w momentach użycia filmów archiwalnych, co tutaj okazało się złym pomysłem.

Nie uważam natomiast za wadę fakt, że pewne wydarzenia ukazane w filmie nie miały miejsca lub wyglądały nieco inaczej. Film nie jest bowiem dokumentem, lecz opisany jest jako "oparty na faktach". Pewne wątki (np. przedostanie się Zumbacha do Anglii) zmieniono, żeby podkreślić charakter danej postaci lub nadać scenie dramatyzmu. Rozbieżność z faktami historycznym wyszła więc filmowi na dobre.

"303. Bitwa o Anglię" świetnie sprawdziłby się jako film telewizyjny. W kinach niestety sprawia wrażenie produkcji co najwyżej przeciętnej. Szkoda, bo potencjał był ogromny. Niemniej przyznam, że wybrania się do kina nie żałuję. Mimo że wypada średnio jako film wojenny, świetnie sprawdza się od strony obyczajowej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Arcane - 7 lat czekania, ale warto było

Arcane USA 2021 Scenariusz: Christian Linke, Alex Yee Na podstawie gry League of Legends Nie jestem namiętnym graczem, ale świat gier komput...