piątek, 12 października 2018

Odrębne światy - rzecz o Świadkach Jehowy

To verdener

Dania 2008
Scenariusz: Niels Arden Oplev
Reżyseria: Niels Arden Oplev, Steen Bille

Jako że w Polsce najważniejszą i najbardziej wpływową organizacją religijną jest Kościół rzymskokatolicki, to właśnie on jest "na tapecie", a jego krytyka, na przykład w postaci filmu "Kler", ma zarówno zagorzałych zwolenników, jak i zajadłych (moim zdaniem nieco zaślepionych) przeciwników. Ale uwierzcie mi, KRK nie jest najgorszą rzeczą, jaka może człowieka spotkać. Owszem, Kościół wtrąca się w sprawy państwowe, jest przesiąknięty zepsuciem, łapówkarstwem, żądzą władzy i zamiataniem pod dywan spraw niewygodnych. Ale nigdy nie miał i mieć nie będzie takiej kontroli nad swoimi owieczkami, jaką mają Świadkowie Jehowy.

Skąd to wiem? Trochę doświadczenia mam. Miałem sąsiadów Świadków Jehowy, utrzymywałem regularny kontakt z nimi przez półtora roku, a nawet z ciekawości chodziłem na zebrania. Dostałem przy okazji sporo wydawanej przez nich literatury. (Tutaj ciekawostka - wydawane przez nich dwutygodniki są pismami wydawanymi w największym nakładzie na świecie!). Wszystko, co przeczytacie niżej, zostało zatem oparte na moich obserwacjach i ich własnych publikacjach.




Świadkowie Jehowy to organizacja, która ma wiele wspólnego z KRK, zwłaszcza pod względem ścisłej hierarchii. Oczywiście osoby postawione wyżej mają znacznie większą władzę i kontrolę nad tymi, które są niżej, aż do "szeregowych" członków organizacji, tzw. głosicieli, którymi każdy wyżej postawiony może pomiatać. Ale wbrew pozorom wcale nie wiąże się z tym świetnie przedstawiony w "Klerze" cynizm i pogarda wobec głoszonych przez siebie wartości. Przeciwnie - to właśnie najwyżej postawieni w hierarchii ŚJ są najbardziej fanatycznymi wyznawcami i żyją bardzo skromnie, na poziomie tzw. niższej klasy średniej, nierzadko mając na własność jedynie najniezbędniejsze rzeczy.

Szczerze mówiąc, pod względem kontroli i postawy życiowej najłatwiej jest mi ich porównać do mieszkańców Oceanii - fikcyjnego państwa totalitarnego opisanego przez Orwella w powieści "1984". Na czele Świadków Jehowy stoi Ciało Kierownicze, które jest nieomylne i wszechwiedzące. Absolutnie każda myśl opisana w publikacjach musi być zgodna z aktualnymi wytycznymi Ciała, które co jakiś czas wprowadza tzw. "nowe światło". CK bowiem nie myli się nigdy - nawet gdy ŚJ ogłaszali zmianę doktryny, nigdy nie pisali wprost o pomyłce, lecz o "nowym świetle", "lepszym rozumieniu" czy "oświeceniu". Zalecenia CK realizują "nadzorcy obwodów", który dwa razy w roku odwiedzają każdy tzw. zbór (czyli odpowiednik katolickiej parafii). Przekazują oni swoje zalecenia starszym zborów, którzy już bezpośrednio sprawują rządy nad szeregowymi głosicielami. A głosiciele kontrolują siebie i siebie nawzajem.

Świadek Jehowy poddany jest kontroli niemal w każdej minucie swojego życia. Zalecane jest, by donosić starszym o każdej nieprawidłowości i odstępstwie od nauk i wskazówek, których powinien przestrzegać każdy "dobry chrześcijanin". A wskazówek i zakazów jest mnóstwo: ŚJ nie wolno oglądać filmów o określonej tematyce, czytać książek na tematy filozoficzne, chodzić na siłownię, uprawiać sportu zawodowo czy amatorsko, brać udziału w imprezach, obchodzić urodzin i świąt. Lista zakazów jest więc spora, a efekty widoczne - przez półtora roku, jak chodziłem na zebrania, nigdy nie widziałem uśmiechniętego dziecka Świadków Jehowy. Dorośli też w zasadzie uśmiechają się rzadko, a jeśli już, to jest to spowodowane niemal wyłącznie sukcesem na tle głoszenia swoich nauk.

Mało tego - uśmiechy te są mocno nieszczere. Otóż ŚJ mają - oprócz normalnych zebrań - coś, co nazywa się Teokratyczną Szkołą Służby Kaznodziejskiej. Na tych zamkniętych zwykle dla obcych zebraniach ŚJ uczą się, jak rozmawiać z ludźmi reprezentującymi różne poglądy i postawy. Uczą się właściwej artykulacji i gestykulacji oraz mówienia i cytowania Biblii w taki sposób, by rozmówca poczuł się przytłoczony i nie był w stanie kontrargumentować. Uczeni są także o tym, by mówić o licznych korzyściach wynikających z przynależności do ŚJ - przy czym (wbrew pozorom) zbawienie i życie wieczne nie są tu na pierwszym miejscu. Największy nacisk kładzie się na "towarzystwo prawych chrześcijan i brak wpływu złego towarzystwa".

Jeśli jednak ktoś zdecyduje się zostać ŚJ, to szybko okazuje się, z czym to się wiąże. Głosiciel musi chodzić po domach i głosić "dobrą nowinę". Musi przeznaczać wiele czasu na tzw. studiowanie Biblii. Aby to zrobić, musi zrezygnować z wielu rzeczy, w tym nierzadko np. z edukacji czy dobrze płatnej, ale pochłaniającej czas pracy. Oczywiście także z hobby. Każdy krok jest pilnie śledzony, a najmniejsze odstępstwo skutkuje wezwaniem przed tzw. komitet sądowniczy, któremu trzeba "wyspowiadać się" z najbardziej intymnych szczegółów. W razie braku chęci współpracy następuje wykluczenie - polega to na tym, że inni ŚJ przestają zwracać na człowieka uwagę: Nie mówią mu "cześć", nie rozmawiają, udają, że nie widzą. Wielu ŚJ nie wytrzymuje tego ostracyzmu i ze łzami w oczach proszą o wybaczenie, publicznie, na zebraniach, mówiąc o swoich "grzechach". Poważnie - chyba nawet Stalin nie miał takiej kontroli nad ludźmi.

Łatwo się domyśleć, że trzeba ogromnej siły woli, żeby się z tego wyrwać. O tym, jak wygląda życie Świadka Jehowy i proces odejścia od organizacji, świetnie pokazuje film "Odrębne Światy", do którego obejrzenia gorąco zachęcam. Opowiada on prawdziwą historię dziewczyny imieniem Sara, która w swoim czasie zakochała się w człowieku spoza organizacji, dzięki któremu zrozumiała, że nie jej życie nie tylko nie musi, ale wręcz nie może tak wyglądać. Oczywiście dowiaduje się o tym grono starszych, więc rodzina i dotychczasowi przyjaciele się od niej odwracają. Sara przeżywa chwile załamania, zwątpienia, nie wie, co robić. Impulsem do podjęcia ostatecznej decyzji staje się śmierć jej przyjaciółki na skutek odmowy transfuzji po wypadku. Polecam ten film gorąco; gwarantuję, że "Kler" to - pod względem ładunku emocjonalnego - małe piwo w porównaniu z "Odrębnymi Światami".

I jeszcze na koniec dwie ciekawostki. U Świadków Jehowy spora jest liczba pedofili. Ale winna jest zawsze ofiara. Czemu? Bo "dobry chrześcijanin wybacza, a nie rozpamiętuje". Druga - dzięki dobrowolnym datkom organizacja ma kilkaset milionów dolarów rocznego dochodu. Tylko dzięki temu jest w stanie utrzymać ogromną rzeszę nadzorców podróżujących, którzy sami nie pracują.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Arcane - 7 lat czekania, ale warto było

Arcane USA 2021 Scenariusz: Christian Linke, Alex Yee Na podstawie gry League of Legends Nie jestem namiętnym graczem, ale świat gier komput...