sobota, 21 grudnia 2019

Skywalker: Odrodzenie - godny koniec wielkiej przygody

Star Wars: The Rise of Skywalker
USA 2019
Scenariusz: Chris Terrio, J.J. Abrams
Reżyseria: J.J. Abrams

Kiedy cztery lata temu szedłem do kina na "Przebudzenie Mocy", bałem się, że dostanę film nakręcony przez osobę, która - podobnie jak przy epizodach I, II i III będzie "na siłę" chciała wnieść nową jakość, co skończy się dla filmu źle. Na szczęście stało się inaczej i wyszedłem z kina zachwycony. Entuzjastyczne recenzje po pokazach specjalnych "Ostatniego Jedi" wzbudziły nadzieje, ale i obawy, że się rozczaruję - i znów czekało mnie dobre zaskoczenie, bo ten film stał się moim drugim ulubionym po pierwszych "Gwiezdnych Wojnach". Idąc na "Skywalkera: Odrodzenie", znów bałem się, że seria mojego życia doczeka się tak marnego zakończenia jak ostatni odcinek ostatniego sezonu "Gry o Tron". I znów okazało się, że niepotrzebnie się bałem. Chociaż nie ukrywam, że mogło być lepiej.


Powiedzmy sobie szczerze - niezależnie od tego, ile napisano i powiedziano na temat sagi, "Gwiezdne Wojny" ogląda się przede wszystkim dla akcji, efektownych ujęć i ciekawych bohaterów. W "Skywalkerze" niczego pod tym względem nie brakuje. W filmie nie ma przestojów, akcja równomiernie toczy się naprzód, fabuła rozwija sensownie na tyle, na ile jest to możliwe w kinie przygodowym. Wiadomo, że są pewne nieprawdopodobieństwa, takie jak nagły zwrot akcji, ratunek w ostatniej chwili i tak dalej, ale do tego zdążyłem się przyzwyczaić już w pierwszych "Gwiezdnych Wojnach", więc nie mam za złe, że tu jest tak samo.

Jeśli chodzi o bohaterów, to też mnie nie zawiedli. Z filmu można dowiedzieć się kilka interesujących faktów na temat niektórych osób, między innymi na temat Rey - tutaj mogę z dumą powiedzieć, że sprawdziło się jedno z moich dwóch typowań. Pozostali "dobrzy" nie są kryształowi, popełniają błędy, czasem zachowują się głupio i nielogicznie; moim zdaniem to bardzo dobrze, bo ilu z nas w prawdziwym życiu zachowuje się w pełni racjonalnie? Taka budowa postaci tylko wzmacnia uch wiarygodność. Kylo Ren pozostał postacią chaotyczną i niestabilną, co jednak stanowi doskonałe rozwinięcie tego, co już o nim wiemy. Tutaj muszę podkreślić, że nawet jeśli sama postać może niektórych irytować (nie mnie!), to jednak Adam Driver zagrał go rewelacyjnie, po raz kolejny dowodząc, że w rolach niedopasowanych do świata introwertyków, bardziej skomplikowanych niż widać na pierwszy rzut oka, sprawdza się znakomicie.

"Przebudzenie Mocy" i "Ostatni Jedi" podobają mi się o wiele bardziej niż cokolwiek, co powstało na temat "Gwiezdnych Wojen" od czasu "Powrotu Jedi". Jedną z tego przyczyn jest to, że filmy te mocno nawiązują do "starej trylogii" - w sensie, że są w znacznej mierze kinem przygodowym. W "Skywalkerze" trend ten jest posunięty jeszcze dalej. Poszukiwanie zagubionych artefaktów, egzotyczne miejsca, zapomniane, zagubione wśród lasów i piasków budowle - to wszystko przypomina raczej "Indianę Jonesa" niż klasyczne "Gwiezdne Wojny". Na moje oko stanowi to ciekawe urozmaicenie fabuły, a przy okazji pozwala pokazać kilka nowych ras oraz krajobrazów. Właśnie te ostatnie są największą zaletą "Skywalkera...". Twórcy filmu popisali się inwencją i stworzyli parę nowych światów. Nawet jeśli na widok niektórych nasuwają się słowa "to już było", to jednak pewne szczegóły wnoszą nową jakość - chodzi mi między innymi o wspomniane wyżej, opuszczone miejsca... a także parę innych rzeczy, ale to już lepiej zobaczyć samemu.


Niestety "Skywalker..." nie obywa się bez wad. Jedna z nich mnie wzruszyła na swój sposób, gdyż jest wspólna dla wszystkich "trzecich części" kolejnych trylogii, a jest nią zbyt duże nagromadzenie wątków. Już "Powrót Jedi" sprawiał wrażenie, jakby twórcy chcieli upchnąć w jednym filmie materiał na co najmniej dwa, przez co dzieło sprawiało wrażenie lekko przeładowanego wątkami i postaciami, które nawet nie miały szans na rozwinięcie swojej historii. Co prawda później poświęcono im oddzielne filmy czy nawet seriale, ale to jednak nie to samo. Podobnie jest i w "Skywalkerze", gdzie pojawia się przynajmniej jedna postać zasługująca na więcej niż drobny epizod. W co najmniej dwóch przypadkach jestem pewien, że twórcy nie bardzo wiedzieli, co zrobić z daną postacią i postanowili ją zignorować albo uśmiercić. Szkoda.

Drugą wadą jest potraktowanie postaci Kylo Rena. Postać, która była moim zdaniem najciekawszą od czasu Darth Vadera ze starej trylogii, a chyba nawet bardziej od niego złożoną pod względem psychiki i motywacji, tutaj jest bohaterem drugoplanowym i w przedstawionych wydarzeniach odgrywa zaledwie marginalną rolę. Jest to w znacznej mierze skutkiem - nie, nie zdradzam fabuły, bo ten akurat element był oczywisty już ze zwiastunów - wprowadzenia Palpatine'a. Niektórzy zapewne są lub będą tym zachwyceni, ale nie ja. Po pierwsze, w swoim czasie zaczęły drażnić mnie książki osadzone w uniwersum "Gwiezdnych Wojen", o których mówiłem złośliwie, że mam dość czytania o walce 20 klona Luke'a z 30 klonem Palpatine'a. "Skywalker..." to niestety powrót do tej praktyki. Po drugie, wątek Palpatine'a zabiera miejsce, które należało się Kylo Renowi - postaci bardziej skomplikowanej i przez to znacznie ciekawszej.

Generalnie jednak w moich oczach "Skywalker..." ma znacznie więcej zalet niż wad. Pozostawił po sobie wrażenie co najmniej dobre - na tyle, że po Świętach mam zamiar iść na niego jeszcze raz. Oczywiście wiosną pobiegnę do sklepu, by uzupełnić kolekcję DVD o ten tytuł. Na moje oko dostanie ocenę 8/10. Pozostanie tylko żal, że to już naprawdę koniec wielkiej sagi, która - nie ma w tym ani krzty przesady - zupełnie odmieniła świat.

PS Moja obecna klasyfikacja filmów tworzących sagę to, w kolejności od najlepszego: IV, VIII, V, VII, VI, IX, III, II.

PS2 Nie, nie zapomniałem o I. Po prostu, pomijając parę scen, on tak strasznie odstaje jakościowo, że dla mnie mógłby nie istnieć. Zresztą jest zupełnie zbędny; nie trzeba go znać, a i tak wiadomo, o co chodzi w pozostałych.

PS3 Premiera "Skywalkera..." miała miejsce 42 lata po premierze pierwszego filmu z serii. W kultowej książce "Autostopem przez Galaktykę" Douglasa Adamsa pada tzw. wielkie pytanie o sens życia, wszechświata i całej reszty - odpowiedź na nie brzmi "42". Przypadek? Nie sądzę...

1 komentarz:

  1. How to get to the casino site by 【WG98.VIP】
    The luckyclub following information is provided for the registration of our online casino site, Please be aware that any of our online casino sites offer no

    OdpowiedzUsuń

Arcane - 7 lat czekania, ale warto było

Arcane USA 2021 Scenariusz: Christian Linke, Alex Yee Na podstawie gry League of Legends Nie jestem namiętnym graczem, ale świat gier komput...