Pierwszym zleceniem, jakie dostałem do zrobienia tego roku, była
instrukcja obsługi… pióra kulkowego! Śmieszne? Sprawiło mi to do
najmniej tyle samo radości, co adnotacja dotycząca sprzedawanego w
pewnej sieciówce kostiumu Supermana: „Uwaga! Kostium nie służy do
latania”. Podobnie jak dużo śmiechu było przy ocenie dołączanej do
torebek z orzeszkami ziemnymi instrukcji otwierania w formie komiksu.
Odpowiedź na pytanie, czemu firmy traktują swoich klientów jak
półgłówków, jest niestety taka, że niejednokrotnie zdarzały się co
najmniej absurdalne pozwy przeciwko producentom rzeczy różnych. Pozwy te
wynikały czasami z niewiarygodnej wręcz głupoty klientów, ale sprytny
adwokat zdołał wykazać, że istotnie, instrukcja obsługi nic nie
wspominała na temat niewłaściwego stosowania przedmiotu. Należy się więc
odszkodowanie facetowi, co spadł z wysokiego domu po założeniu stroju
Człowieka-Pająka, gdyż producent nie uprzedził, iż w kostiumie tym nie
da rady zejść po ścianie.
Ludzkiej głupoty nie da się przecenić. Przykładem niech będzie
awantura, jakiej byłem świadkiem w salonie kosmetycznym, gdzie jakiś
facet rugał ekspedientkę, że sprzedano mu trefną maszynkę jednorazową do
golenia. Ona go spytała, czy zdjął plastikową osłonkę z ostrzy, na co
facet: „Jaką osłonkę?”. Do legendy przeszła też afera, kiedy wkrótce po
przemianie ustrojowej i pojawieniu się wielu niespotykanych dotąd
produktów pewna oburzona klientka chciała pozwać producenta szamponów.
Otóż kupiła produkt do włosów suchych i była przekonana, że natychmiast
po użyciu jej włosy staną się suche!
Nie śmiejmy się jednak zanadto, gdyż parę razy w życiu każdy z nas czasem robi z siebie podobnego durnia. Ja na przykład zaniosłem
kiedyś do reklamacji pilota od magnetowidu (tak, dorastałem w czasach, gdy
płyt DVD nie było). Sprzedawca w sklepie o nic nie spytał, lecz po
prostu zdjął osłonę z baterii, wyjął jedną z nich, odwrócił i włożył z
powrotem. Zrobił to płynnym ruchem i bez uśmiechu; widać, że nie byłem
pierwszym klientem nieumiejącym odróżnić plusa od minusa.
Dlatego właśnie producenci zabezpieczają się na wszystkie strony.
Jednak ubocznym tego skutkiem jest fakt, że ludzie zupełnie przestają
czytać ulotki i instrukcje, przekonani, że znajdą tam sterty
niepotrzebnych im lub doskonale znanych przestróg i zaleceń. Sam dwa
lata temu złapałem się na tym, że wolę metodą prób i błędów zapoznać się
z działaniem nowego aparatu fotograficznego, niż przedzierać się przez
dziesiątki uwag dla mnie oczywistych. W porę puknąłem się w czoło,
przeczytałem wszystko uważnie – i nawet jeśli obsługa aparatu nie stała
się przez to prostsza, to przynajmniej dowiedziałem się, że przypadkiem
kupiłem maszynkę zdolną do pracy w ekstremalnie niskich temperaturach.
Co oznacza, że wreszcie mogłem robić dobrej jakości zdjęcia w
Karkonoszach zimą. Jednak aparat fotograficzny to małe piwo – gorzej,
gdy ktoś nie przeczyta instrukcji np. do maszyny budowlanej czy tramwaju
(są takie, naprawdę; robiłem jedną niedawno).
Osobiście uważam więc, że czytanie instrukcji obsługi jest
niekoniecznie przyjemną, ale bardzo ważną częścią procesu zapoznawania
się z nowym urządzeniem. Szkoda tylko, ze żaden producent nie pomyślał o
opracowaniu doklejanej na zewnątrz instrukcji otwierania niektórych
opakowań. Sam taką sporządzę, jeśli tylko uda mi się bez instrukcji znaleźć właściwy
koniec tego cholernego długopisu…
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Arcane - 7 lat czekania, ale warto było
Arcane USA 2021 Scenariusz: Christian Linke, Alex Yee Na podstawie gry League of Legends Nie jestem namiętnym graczem, ale świat gier komput...
-
Codziennie niemal przekonuję się, że współczesne czasy są niesamowicie wspaniałą sprawą dla młodych ludzi. Nawet jeśli mieszka się w zabitej...
-
Macie czasami uczucie, że urodziliście się w złych czasach? Ja mam. Zdecydowanie powinienem urodzić się jakieś 10 lat później, bo do swoj...
-
Właśnie wczoraj dowiedziałem się o pewnej facebookowej akcji. Jednak nie jest to jeden z wielu niezbyt inteligentnych łańcuszków. Otóż użyt...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz